poniedziałek, 29 grudnia 2014

RCL - Narodziny

Kim ja jestem? Gdzie ja jestem?
- Chciałabym pogratulować panu. Jako pierwszy stworzył pan połączenie ciała z metalu i normalnego mózgu. - rozległ się głos.
A więc Tym jestem?
- Tak, to wybitne osiągnięcie dla nauki - odpowiedział inny, grubszy głos. - A teraz, tylko uwolnić podmiot i obserwować.
A więc Tym jestem. Mam jedynie mózg, opakowany w metalową klatkę. Jestem niczym. Po co to wszystko? Jestem podłączony do jakiś kabli, których nawet nie mogę przegryźć. Nie mogę uciec, a nie mogę stać bezczynnie! Szarpnąłem. Dosyć mocno. Może się odczepi. Trzy z dziesięciu załatwione. Jeszcze tylko dopaść tych ludzi i...? I ich zabić. Popatrzyłem na tabliczkę przed sobą: "RCL003". Aha, czyli nie jestem pierwszy. Tyle, że im się nie udało uciec i położyć temu kresu. A mi się uda. Nikt więcej nie ucierpi.
- Profesorze! Chyba podmiot się przebudził! - krzyknęła dziewczyna. Głupio zrobiła. I tak zaraz zginie.
Reszta tych  dziwnych... kabli, puściła. Wystrzeliłem przed siebie i zatopiłem zęby w ręce dziewczyny. Szkoda, że nie mogę poczuć smaku krwi. Ale jej krzyk był na tyle głośny, że obudził tego dziada z wariatkowa. Przegryziona krtań dziewczyny wysysała z niej życie. Stary dziad z wariatkowa zbliżył się do mnie. Zabiłem. Nie miałem wyboru. Wyskoczyłem przez okno zostawiając tam wszystkie wspomnienia. Teraz byłem tylko "RCL003". Marną podróbką prawdziwego wilka. Odmieńcem, których świat tępi. Normalni żyją w blasku słońca, więc będę żył w cieniu księżyca.
Sam nie wiem, czego szukam. Nie potrzebuje jedzenia - nie odczuwam głodu. Chociaż czasami zabijam dla przyjemności. Napotkałem kilka rodzin z dziećmi. Nie żyją. A ja, ciągle mam ten dziwny niedosyt. Często słyszę wycie. Pełne żalu i smutku po stracie bliskich. A niech sobie wyją. Nie obchodzi mnie to. Powinni być szczęśliwi, że oni żyją. Ale jak im to nie pasuje, to wrócę jutro i położę temu kres.
Po miesiącu zawędrowałem do "Ogrodu Eden" jak oni to nazywają. No, ładna okolica. Tyle, że zasiedlona. Przez Alfy. No, i tu się rodzi problem. Bo oni nie wyglądają na słabych. Chyba narodzi się wojna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz