sobota, 27 grudnia 2014

Od Afrodyty - Historia



Gdzieś daleko, na północy,                      Się przestraszyłam,
usłyszałam wycie w nocy.                        lecz w końcu zawyłam.
                                                     *
I oto co zobaczyłam – wilka,                   Był od łap do łba czarny
nie ich kilka.                                             i wcale nie marny.

Pokierowałam się na wschód. Na początku nieufnie zaczęłam węszyć w powietrzu, albowiem wilk mi był nieznajomy.
Lecz on niespodziewanie przybrał uległą postawę. Pomimo mojej nieufności, polizał mnie. Mogło to świadczyć o tym, że się bał.

– Kimżeś jest? – zapytałam się. Zauważyłam melancholię w jego oczach. Od razu żal mi się zrobiło. Dobrze wiem, co ten wyraz twarzy oznacza.
– Senperior  – odezwał się – Nazywam się Senperior. Przybyłem, aby poszukać watahy… z którą będę musiał konkurować. A ty, jak masz na imię?
– Mam na imię Afrodyta, miło mi. Nie ma samiec z kim, jestem omegą.
Ujrzałam malujące się zadowolenie na jego pysku.
– W takim razie, musimy sobie sami poradzić.

***

Senperior stał się kimś bliskim. Poczułam więź między nami. Postanowiliśmy, że założymy watahę. Nie mieliśmy nic do stracenia. Nadchodziła sroga zima. Znaleźliśmy sposób na przetrwanie. Piękna sceneria, pełna jaskiń i tajemniczych miejsc. A co najlepsze – nie zamieszkane. Aż się prosiło o oznaczanie terytorium. Także postąpiliśmy tak. Do watahy dołączył zagubiony Yaser, który przybył z dalekiej Arabii. Mamy nadzieję, że wataha będzie się w dalszym ciągu powiększać o członków. Mamy nadzieję…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz