Gdy dowiedziano się, że matka Dorriena jest w ciąży z basiorem z innej watahy, wygnano ją. Nie mając już domu, błąkała się samotnie. Urodziła szarego wilczka, nadała mu imię Dorrien. Młody wilk, gdy trochę podrósł, zapuścił się na teren obcej watahy. Trzymał się w cieniu. Zobaczył młodą białą wilczyce w jego wieku, która patrzyła na niego.
- Jak masz na imię? - Spytała wilczyca
- Jestem Dorrien, ale możesz mi mówić Dori. A ty?
- Mam na imię Meriel.
Tak rozpoczęła się wielka przyjaźń. Dorrien spędzał z Meriel coraz więcej czasu. W końcu, przyjaźń zmieniła się w miłość. Młode wilczki spotykały się codziennie.
Gdy Dorrien wrócił do jaskini, zobaczył, że jego mamy nie ma. Zaczął szukać, lecz jej nie znalazł. Już nigdy. Nie mógł spędzić życia w odosobnieniu, w ciemnej jaskini. Poszedł więc do Merielki. Ciężko mu było to powiedzieć.
- Nie mogę tu zostać. Wiem, że ty musisz. Ale zawsze będę o tobie pamiętał...
- Oh Dori, to słodkie, ale nie martw się. Idę z tobą, zawsze pragnęłam się z tąd wyrwać.- Wyszczerzyła zęby.
Zaczęła się podróż. Młoda para dotarła tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz